Witam wszystkich miłośników mieczyków po przerwie
spowodowanej awarią. Prawie wszystkie materiały udało się odnowić dzięki pomocy naszej miłośniczki mieczyków Pani Agnieszki Korzeniowskiej.
Sezon w pełni. Trwa kwitnienie naszych roślin. Moje tegoroczne możecie państwo zobaczyć w albumie
który sukcesywnie uzupełniam kolejnymi wykwitającymi odmianami.
–
A teraz o uprawie mieczyków z cebulek przybyszowych, naprawdę warto.
Doświadczeni ogrodnicy długo zajmujący się uprawą kwiatów, wiedzą, że najlepszym materiałem roślinnym, dla hodowli mieczyków są cebulki przybyszowe (dzieci).
Początkujący miłośnicy mieczyków,często nieświadomie po prostu je wyrzucają , pytanie – dlaczego ?
Faktem jest, że cebulka mieczyka może być użyta do produkcji kwiatów w ciągu 3-4 lat. Potem się starzeje, i ulega degeneracji , po prostu nie może wykiełkować. Dlatego też sadzonki powinny być stale odnawiane – usunięcie starych cebulek i zastąpienie ich młodymi, wyrosłymi z cebulek przybyszowych.
Nieodnawiana odmiana szlachetna po kilku latach uprawy ginie, natomiast dobrze rozmnażają się odmiany odporne. To właśnie z tego powodu mówi się o „przepylaniu mieczyków ” (zapylaniu), co jest nieprawdą. Jeśli ktoś z różnych powodów nie może rozmnażać z cebulek przybyszowych może liczyć się z faktem wyginięcia odmian i konieczności zakupu nowych cebulek.
Ponadto sadzonki wyhodowane (z dzieci) bardziej przystosowują się do składu gleby i mikroklimatu ogrodu , są bardziej odporne na choroby .Cebulki przybyszowe są klonami cebulki matecznej i dokładnie powtarzają (dziedziczą ) jej cechy – geny. Są one pokryte gęstą i suchą powłoką, która chroni je przez długi okres odpoczynku. Na posadzonej cebulce tworzone są cebule zastępcze (1 lub 2) a przy podstawie pod koniec sezonu wegetacyjnego powstają cebulki przybyszowe (od kilku do kilkudziesięciu).Wymiary cebulek przybyszowych (dzieci) są od 1 do 20 mm. Zazwyczaj jeden klon produkuje 10-30 sztuk. Ale są odmiany mieczyków, które dostarczają do 200 cebulek przybyszowych a niektóre tylko 1 – 5 sztuk cebulek i te trudno jest otrzymać. Liczba ich zależy od cech odmianowych , długości okresu wegetacji, wieku cebulki matecznej, głębokości sadzenia, oraz nawożenia w okresie wzrostu.
Początkujący miłośnicy mieczyków,często nieświadomie po prostu je wyrzucają , pytanie – dlaczego ?
Faktem jest, że cebulka mieczyka może być użyta do produkcji kwiatów w ciągu 3-4 lat. Potem się starzeje, i ulega degeneracji , po prostu nie może wykiełkować. Dlatego też sadzonki powinny być stale odnawiane – usunięcie starych cebulek i zastąpienie ich młodymi, wyrosłymi z cebulek przybyszowych.
Nieodnawiana odmiana szlachetna po kilku latach uprawy ginie, natomiast dobrze rozmnażają się odmiany odporne. To właśnie z tego powodu mówi się o „przepylaniu mieczyków ” (zapylaniu), co jest nieprawdą. Jeśli ktoś z różnych powodów nie może rozmnażać z cebulek przybyszowych może liczyć się z faktem wyginięcia odmian i konieczności zakupu nowych cebulek.
Ponadto sadzonki wyhodowane (z dzieci) bardziej przystosowują się do składu gleby i mikroklimatu ogrodu , są bardziej odporne na choroby .Cebulki przybyszowe są klonami cebulki matecznej i dokładnie powtarzają (dziedziczą ) jej cechy – geny. Są one pokryte gęstą i suchą powłoką, która chroni je przez długi okres odpoczynku. Na posadzonej cebulce tworzone są cebule zastępcze (1 lub 2) a przy podstawie pod koniec sezonu wegetacyjnego powstają cebulki przybyszowe (od kilku do kilkudziesięciu).Wymiary cebulek przybyszowych (dzieci) są od 1 do 20 mm. Zazwyczaj jeden klon produkuje 10-30 sztuk. Ale są odmiany mieczyków, które dostarczają do 200 cebulek przybyszowych a niektóre tylko 1 – 5 sztuk cebulek i te trudno jest otrzymać. Liczba ich zależy od cech odmianowych , długości okresu wegetacji, wieku cebulki matecznej, głębokości sadzenia, oraz nawożenia w okresie wzrostu.
Dla celów hodowlanych lepiej wybrać większe cebulki przybyszowe, bo roślina może zakwitnąć już w pierwszym roku uprawy.
Z małych cebulek rozwijają się rośliny, które kwitną rok później,
Opracował: Stanisław Smoleń <sąsiad>
Literatura: Mieczyki – Barbara Grabowska..
Mir Gladiolusów – Lazarevich Tamara 2005-2010 www.mirgladiolus.ru
Ten wpis opublikowano
dnia niedziela, 1 sierpnia 2010 o godz. 11:10 w kategorii Uncategorized.
Możesz śledzić komentarze tego wpisu przy pomocy kanału RSS 2.0.
Możesz zostawić komentarz lub wysłać sygnał trackback ze swojego bloga.
komentarzy 14 do wpisu “Uprawa mieczyków z cebulek przybyszowych.”
Zostaw odpowiedź
Musisz się zalogować aby móc komentować.
10 sierpnia 2010 o godz. 21:26
Witaj Staszku!
Nie było mnie tutaj dosyć długo,ponieważ nie miałam się czym pochwalić.Moje mieczyki dopiero zaczynają kwitnąć. Pierwszy pokazał kwiaty ,,Marketing,,-Anitki,potem zakwitła Twoja ,,Westoczka,, a potem kilka zwykłych.Zrobiłam zdjęcia , ale nie umiem ich pokazać. Czekam na wnuczka. Staszku, ale to co zobaczyłam w Twoim albumie, to mnie zatkało. Napisz mi czy to wszystko zakwitło u Ciebie w ogródku i czy już trzeba zapisać się w kolejkę po te cudeńka . Ja już zaczynam zbierać pieniądze.
Pozdrawiam serdecznie. Halinka.
11 sierpnia 2010 o godz. 23:30
Witaj Halinko !. Z Anitą współpracujemy. Dużą ilość odmian mam od niej, bo ona w tym samym roku co ja zakupiła kolekcję od Czechów i Słowaków, natomiast ja u Litwina – odmiany pochodzenia wschodniego z Litwy, Łotwy, Rosji i Ukrainy, i innych stron świata. Mam też kilkanaście odmian, które u mnie teraz zakwitły bezpośrednio z Ukrainy, dostałem też kilka wspaniałych odmian niedawno zmarłego Słowaka Igora Adamowicza (najsłynniejszego w świecie hodowcy nowych odmian w tym pachnących).Teraz tradycję przejął jego syn Jan.
Zdjęcia robię i wysyłam do albumu sukcesywnie jak u mnie wykwitają i to jeszcze nie koniec. Pierwsze zamówienie na te piękności już dostałem.
Pozdrawiam Staszek
15 sierpnia 2010 o godz. 23:55
Witaj Staszku!
Chyba nikt mi nie pomoże, jeśli Ty tego nie zrobisz.Chciałabym pochwalić się swoimi mieczykami ,ale nie umiem przesłać zdjęć z aparatu ani z komputera. Próbowałam to zrobić do Ciebie i do Anitki, ale nic z tego. A tu zakwitło mi cudo, co nazywa się,Koktail”-4 sztuki. Wszystkie sąsiadki przychodzą oglądać te rodzynki. Dzisiaj zauważyłam jak pierwsze kwiatki rozchyla ,Rosefragrant” od Anitki,oraz ,,Flirt” od Ciebie. O tych zwykłych już nawet nie piszę choć też ładne np. Lolita czy Far West. Ja dopiero w tym roku naprawdę ,,zaraziłam” się mieczykami. I naprawdę bardzo staram się o nich dbać, chociaż nie wszystko mi wychodzi. Dlatego proszę jeśli możesz to mi pomóż z tymi zdjęciami. Pozdrawiam serdecznie.
Halinka.
16 sierpnia 2010 o godz. 21:57
Witaj Halinko wśród pozytywnie zakręconych miłośników mieczyków. Ten letnio – jesienny kwiat wart jest głębszego zainteresowania, szczególnie odmiany kolekcjonerskie jakie w internecie pokazujemy ANITA i ja. wśród odmian są prawdziwe cuda.
Jeśli chodzi o zdjęcia muszą być zrobione aparatem cyfrowym, do którego przy zakupie dołączony jest program instalacyjny, oraz instrukcja obsługi. Jeżeli masz zdjęcia w komputerze to bardzo łatwo je przesyłać za pomocą programu PICASA, który trzeba bezpłatnie pobrać z internetu. Ja korzystam z PICASA 3.
Pozdrawiam Staszek
18 sierpnia 2010 o godz. 23:38
Witaj Staszku!
Ja nie jestem pozytywnie zakręcona .Ja już jestem na wyższym poziomie. Nigdy nie myślałam że aż tak oszaleję na punkcie mieczyków. Tak jestem szalona.To i tak delikatne określenie. No bo jak nazwać osobę , która rano pierwsze kroki kieruje na ogródek i ogląda który rodzynek rozwinął następny kwiatek. A jak przeczytasz moje zamówienie, to na pewno się utwierdzisz w tej opinii. Ale mam też niepowodzenia. Otóż kilka mieczyków zaczyna mi usychać a przy ziemi są zgniłe. A przecież regularnie pryskam preparatami grzybobójczym i owadobójczym. Poradź co to może być i jak z tym walczyć.Pozdrawiam serdecznie Halinka
19 sierpnia 2010 o godz. 22:42
Witaj Halinko!
Moim zdaniem od wyższego poziomu zaczyna się specjalizacja, a ja też podobnie postępuję na mojej uprawie, szczególnie kiedy zakwita mi nowa odmiana, aby wykonać zdjęcie.
Niepowodzenia w uprawie zdarzają się każdemu, gdyż nie wszystkie odmiany chcą się od razu zaaklimatyzować w danym środowisku.
Jeśli chodzi o usychające mieczyki domyślam się, że zostały zaatakowane przez fuzariozę, a przy ginących korzeniach rośliny nie da się uratować, dlatego bardzo ważne jest zaprawianie cebul przeciwko temu grzybowi. A może to kilkuletnie cebulki i nadszedł naturalny koniec ich życia ? – dlatego warto rozmnażać z cebulek przybyszowych.
Pozdrawiam Staszek
20 sierpnia 2010 o godz. 00:14
Witaj Staszku!
Bardzo daleko mi jeszcze do specjalizacji. Ale radość jaką okazuje przy widoku każdego kwiatka jest nienormalna. Ja z moimi mieczykami nawet rozmawiam. No powiedz czy to normalne. A co do cebulek to nic nie wiem bo jest to Marketing i mam go pierwszy rok. Ja dzisiaj poczytałam troszkę Twojej lektury i ja bym to podciągnęła pod ,,suchą zgniliznę pędów i cebul ,,Na razie nie wykopałam ale tak jak pisałam wszystko pryskam . Może się uratują. Wszystkie cebule też zaprawiałam. Staszku, mam jeszcze jeden problem. Wyszła mi 1 cebulka NU POGODI z tych 2 połówek i zaraz się pochyliła łukiem do ziemi. Myślałam że to brak słońca, ale to chyba nie jest przyczyna. Czytałam na ten temat u Ciebie, ale teraz nie mogę tego znaleźć. Napisz mi co to może być. Pozdrawiam serdecznie. Halinka
22 sierpnia 2010 o godz. 15:30
Brawo Halinko ! Postępujesz zgodnie z powiedzeniem „Pańskie oko konia tuczy”, a szczególnie kiedy się coś polubi.
A odnośnie chorób mieczyków – jestem zdania, że chore rośliny należy eliminować, ja tak postępuję w przypadkach, które opisujesz, bo nawet podleczona roślina w przyszłości nie da pięknego kwiatu. Wyjątkiem jest adaptacja nowych odmian i tu trzeba się troszkę pomęczyć, ale nie za wszelką cenę. Ja w tym roku dokonałem tylko 1 raz oprysku moich roślin i to wybiórczo odmiany nowo-zakupione na których zauważyłem oznaki chorobowe. Niedługo trzeba będzie dokonać oprysku na szarą pleśń, gdyż zbliżają się nocne ochłodzenia oraz wilgotna jesienna pogoda. Przekonałem się również, że odnawianie odmian z przepołowionych cebulek daje dobre rezultaty tylko przy odpornych odmianach. Ale do „Nu pogodi” (tak bardzo chciałaś mieć) wysłałem Ci specjalnie kilka cebulek przybyszowych do odnowienia materiału. Te rośliny zakrzywione lepiej wyrzucić (spalić lub zakopać). Przy dłuższej praktyce dojdziesz do mistrzostwa.
Pozdrawiam Staszek
22 sierpnia 2010 o godz. 23:15
Witaj Staszku!
OK. Zrobię jak mi radzisz. Napisz tylko czy już ich wykopać,czy czekać do jesieni.Staszku jutro będę wrzucać zdjęcia na forum do Anitki, bo do Ciebie nie umiem. Mam prośbę. Obejrzyj ich tam i oceń swoim okiem. I jeszcze jedno. Chciałam napisać zamówienie na te cudeńka w Twoim albumie, ale Ty ciągle dokładasz zdjęć i nie mogę zakończyć zamówienia. Napiszę chyba teraz, a potem jaszcze raz, ponieważ bardzo się boję żeby mnie nikt nie uprzedził i nie wykupił wszystkich. Na kilku zależy mi bardzo,więc jutro piszę e-mail.
Pozdrawiam serdecznie. Halinka.
24 sierpnia 2010 o godz. 21:16
HALINKO !! mieczyki można wykopywać w 6 tygodni od przekwitnięcia kwiatostanu, ale ale ! wszystko zależy od przebiegu pogody. Na razie zaczekaj , a cebulki przez ten czas podrosną. Wykop jedynie chore i załatw je jak wcześniej pisałem.
Na forum po prostu nie mam teraz czasu, ale ANITKOWE kolekcjonerskie podejrzę., resztą muszę w „tajemnicy” Ci powiedzieć, że na jednym z nich się zawiodłem.
Zdjęcia do albumu będę dokładał jeszcze we wrześniu, ponieważ zakupiłem troszkę nowych odmian (dzieci) ze WSCHODU i mam nadzieję że niektóre dadzą pierwszy kwiat do zdjęcia i zarazem albumu. A jeśli chodzi o zamówienia cebulek to „starzy” zawsze mają pierwszeństwo. Staszek
26 sierpnia 2010 o godz. 13:39
Witaj Staszku!
Wczoraj byłam na działce. I tam zakwitł mi Diwinity, oraz Wielka Pokusa. Nie wiem czy zauważyłeś że bardzo podobają mi się mieczyki wielokolorowe, ale kiedy zobaczyłam to białe cudo to oniemiałam z zachwytu. Duży na 150 cm, kwiaty wielkie, pięknie pofałdowane, a sam kłos ma 80 cm. Chociaż Wielka Pokusa jest naprawdę wielka i też piękna, dwukolorowa, przerosła Diwinity o 5 cm, to jednak ten przecudny biały mnie zauroczył. I jak tu o nich nie dbać, jak dają tyle radości. Pozdrawiam serdecznie. Halinka
26 sierpnia 2010 o godz. 20:43
Witaj Halinko !
Wszystko co piękne samo pokazuje swoje walory, i dobrą Sammerwille nadał nazwę – Diwinity to „Boskość”. Dziękuję za Twoje komentarze, bo inni o tej porze są zapracowani. Ale Wielka pokusa powinna być czerwona – jednokolorowa bardzo pomarszczona, może to jakaś inna odmiana ? Staszek
P.S. Jeśli możesz wrzuć zdjęcie tej Pokusy do Anitkowego wątku na forum, lub wyślij mi mejlem.
1 września 2010 o godz. 16:18
Witaj Staszku!
Przepraszam za przerwę. U mnie Wielka Pokusa jest jednak inna. Zdjęcie postaram się wysłać mejlem. Odpisz mi czy dostałeś moje zamówienie i zdjęcie. Pozdrawiam Halinka
3 września 2010 o godz. 12:33
Witaj Halinko !
Wcale się nie dziwię, że Twoja Wielka Pokusa jest inna od mojej, wszak jesteśmy odmiennej płci, a w dodatku nie znam różnicy wieku pomiędzy nami. A teraz poważnie – nie dotarło do mnie Twoje zamówienie , może wyślij na adres gmail.
Zdjęcie jest zbyt duże i nieostre nie mogę rozpoznać odmiany.
Więcej odpiszę mejlem , pozdrawiam Staszek